Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Rozumiem

Czersk zdobyty - siódma SETKA za nami.

Kolejny rajd za nami, wielka pętla na trasie Konstancin-Jeziorna – Czersk zaliczona. Tym razem w końcu udało się wyjechać w dwie grupy sportgasowych cyklistów, tak aby także Ci, którzy nie czują się jeszcze na siłach na pokonanie SETKI mogli przejechać nieco krótszy dystans. Na starcie stawiło się trzynastu uczestników lipcowych zmagań - ośmiu pokonało SETKĘ (https://www.strava.com/routes/2969554696380061454), pięciu bardziej rekreacyjnie pokonało sześćdziesiątkę (https://www.strava.com/routes/2978936230971064610).
2
Obie grupy wspólnie ruszyły w sobotę, 16 lipca spod tężni w Konstancienie-Jeziornej. Po przejechaniu przez malowniczy Chojnowski Park Krajobrazowy (lewy dolny płat zielonych płuc Warszawy) wjechaliśmy w krainę rozległych sadów rozciągających się między Grójcem i Warką. Dojrzałe czereśnie kusiły nas całą drogę. Po drodze mieliśmy okazję obejrzeć wiatrak uważany za największy koźlak w Polsce, zbudowany ok. 1854 r. na terenie warszawskiej Woli, który następnie został przeniesiony do sadu w Lininie.
3
Po przejechaniu niespełna połowy trasy oczom rajdowców ukazały się górujące nad okolicą baszty zamku książąt mazowieckich w Czersku. Jeszcze tylko morderczy podjazd na największym przełożeniu i już byliśmy u wrót zamku. Tu miła niespodzianka, bo rowerzyści płacą za bilet 5 zł mniej. Zwiedzanie zamku, rozmowy z rekonstruktorami średniowiecznych zwyczajów, kilka fotek i można było ruszać dalej – tym razem z górki z prędkością ponad 50 km/h. Jeszcze jeden bardzo stromy zjazd kończący się ostrym zakrętem i za chwilę byliśmy u granic Góry Kalwarii. Tu wszyscy zrozumieliśmy skąd wzięła się nazwa tego miasteczka. Wymagający podjazd po bruku wrył nam w pamięć słowo Góra.
Żaden cyklista będąc w Górze Kalwarii nie może ominąć Góry Kawiarni ze słynnym muralem przedstawiającym Ryszarda Szurkowskiego. My także zajechaliśmy tam na chwilę relaksu.
Obiad w Pizzerii Biesiadowo dostarczył solidnej porcji węglowodanów i chwili wytchnienia. Czas spędzony w miłym towarzystwie mijał szybko, a nas czekała jeszcze droga powrotna.
4
Obie grupy wspólnie dotarły do miejscowości Obory, gdzie nastąpiło wylewne pożegnanie. Jedna ekipa skierowała się prosto do Konstancina, na drugą czekały jeszcze lekko snobistyczne Gassy i Las Kabacki.
5
Chwilę po pożegnaniu nastąpiło to, co wieszczyły nam niesprzyjające prognozy pogody – zaczęło padać. Grupa setkowiczów największy deszcz przeczekała w budce gospodarzy na boisku OSP w Gassach. Na szczęście deszcz nie padał zbyt długo i już po około trzydziestu minutach z powrotem siedzieliśmy w siodłach i mknęliśmy z Gass w stronę Wilanowa. Lekko siąpiło, więc nie minęliśmy na trasie zbyt wielu kolarzy, a szkoda bo należy wspomnieć, że na „Gassach” można spotkać najdroższe rowery i najlepiej ubranych cyklistów zadających warszawskiego szyku.
6
Bardzo dobre wrażenie wywarł na nas także rezerwat Las Kabacki. Piękny starodrzew, ekskluzywne, szerokie, doskonale utrzymane szutry uwolniły u nas nowe pokłady energii. Bez wątpienia jest to nader popularne miejsce, gdzie rekreacji zażywa cały Ursynów i Wilanów.
Jeszcze tylko krótki przejazd Skarpą Powsińską i z powrotem byliśmy pod tężnią, gdzie nastąpiło zakończenie rajdu.

Do szacownego grona Legion Cykliste dołączyły kolejne 4 osoby, którym SETKA nie straszna. Brawa dla Ewy, Martyny, Maxa i Marka.

Już myślimy o kolejnej SETCE. Tym razem pojawił się pomysł na rajd po obu stronach Wisły z Wyszogrodu do Płocka. Wyglądajcie anonsów na stronie sportgas.pl i na Stravie.
7