Straszna SETKA nieco odstraszyła amatorów późnojesiennego kolarstwa terenowego. 16 listopada 2024 r. na starcie w Truskawiu stawiło się zaledwie pięciu najwytrwalszych, którym niestraszna była jesienna aura. Pogoda może nie rozpieszczała, ale na szczęście nie padało. W lesie nawet nie wiało, a wilgotny chłód szybko przestał być odczuwalny - kręciliśmy bardzo żwawo.
Było trochę historycznie i oczywiście, strasznie. Odwiedziliśmy Sosnę i Dąb Powstańców 1863 roku. Na gałęziach tych drzew carscy Kozacy dokonywali egzekucji pojmanych powstańców.
We wsi wisielców – Bromierzyku, czyli najbardziej nawiedzonej wsi w Polsce, zatrzymaliśmy się koło Dębu św. Teresy. Janusz zdobył szczyt Góry św. Teresy, czyli najwyższego wzniesienia w Kampinoskim Parku Narodowym. Zwiedziliśmy również zabytkową kapliczkę. Było strasznie… ponoć w tym miejscu silniki samochodów zatrzymują się bez przyczyny. Mieliśmy okazję zobaczyć aż dwa takie zatrzymane pojazdy😉.
Obiad w Batorówce – zestaw obowiązkowy, czyli langosze ze słoniną, cebulą i kiełbasą z mangalicy – dodał nam sił na dalszą drogę.
W drugiej połowie rajdu towarzyszyło nam nawet słoneczko, które zdecydowanie poprawiło humory.
Jeszcze tylko Dąb Kobendzy, czyli największe drzewo w Kampinoskim Parku Narodowym, a tuż przed Rezerwatem Sieraków – Duchny Mostek, z którym związana jest kolejna mroczna i straszna historia. To właśnie tutaj odnaleziono ciało zamordowanej córki karczmarza. Na pamiątkę tego wydarzenia i ku pamięci ofiary, jeszcze przed II wojną światową każdy przechodzień zostawiał w tym miejscu patyk. Raz w roku podpalano stos gałęzi, aby ulżyć duszy zamordowanej nieszczęśnicy. My również odświeżyliśmy ten nieco zapomniany zwyczaj.
Oby do wiosny… no chyba, że zima będzie łagodna dla kolarzy.